sobota, 7 września 2013

Ślimak, ślimak, pokaż rogi[...], czyli krótko o działaniu.

Dzisiaj tak krótko i zwięźle, ale na dniach dodam ślimacze recenzje powiązane z tym postem.
Opowiem Wam dziś, co sądzę o działaniu produktów z wydzieliną ślimaka, których w Korei jest cały wysyp i którymi ostatnio częstują nas również polscy sprzedawcy, czy blogerki.

Jak produkty z ową wydzieliną mają działać na naszą cerę?
Zmarszczki. To słowo zawsze musi pojawić się na opakowaniu. Likwidacja zmarszczek, spłycenie zmarszczek, zmniejszenie zmarszczek i inne chuje muje dzikie węże. To ma być główne działanie ślimaka. Oprócz tego nawilżenie, regeneracja, wygładzenie, ujędrnienie, po dłuższym stosowaniu kontrola sebum. I jeszcze więcej bajerów, jak usuwanie przebarwień, rozjaśnianie, dodawanie blasku, wygrana z trądzikiem.

Co ja o tym sądzę?
Że to bujda i w ogóle guzik prawda, Jarek, pierniczysz, nie było Cię tam.
Ani jeden krem/żel/bebik nie robił praktycznie nic, co wypisałam. Kremy się nie wchłaniały, pozostawiały na twarzy matowy film, który po krótkim czasie robił się tłustawy, nie można było nałożyć na to makijażu, a na noc robiłam to niechętnie, bo miałam wrażenie, że z nawilżeniem kiepsko. Bebiki paradoksalnie podkreślały(ale jakoś dziwnie) moje wówczas duże zmarszczki, chociaż nawilżały dobrze, to im muszę oddać. Z żelami było różnie, jeden nie robił nic, drugi nawilżał doskonale, jak na żel, ale poza tym nic.
NIE WYPŁYNĘŁY W ŻADEN SPOSÓB NA MOJE ZMARSZCZKI I Z TEGO CO PISZĄ NA FORACH/BLOGACH/DO MNIE DZIEWCZYNY, IM TEŻ NIE UDAŁO SIĘ ZA ICH POMOCĄ W ŻADEN SPOSÓB ZMARCH SPŁYCIĆ.

Podumałam, pomyślałam i moja myśl brzmi tak:
Produkty te przeznaczone są do stosowania profilaktycznie, czyt. "zapobiegaj, a nie zwalczaj" i niewykluczone, że jeśli włączymy je do codziennej pielęgnacji na stałe, nasza buzia zachowa na dłużej zdrowy wygląd. Ze zwalczeniem już idzie ciężej i moim skromnym zdaniem produkty te po prostu tego nie zrobią, w każdym razie nie tak szybko, jakbyście sobie tego życzyły. Prawdę powiedziawszy, w mojej głowie kiełkuje też myśl, że zajęłoby im to nawet całe lata, zważywszy na fakt, że ich działanie ogólne w moim(i wielu innych!) przypadkach jest po prostu znikome.

To tylko moja refleksja, ale po moich doświadczeniach i ilości opinii muszę ostrzec te, które chcą spłycić zmarszczki, że ślimaki to najprawdopodobniej strata Waszych pieniędzy.


Nothing to do here!

2 komentarze:

  1. A u mnie, o dziwo, zadziałało. Ślimacza ampułka Mizona sprawiła, że się zmarchy nie pogłębiły. Biorąc pod uwagę, że 99% kosmetyków na mnie nie działa, to Mizon coś dał i jestem zadowolona. Następny w kolejce jest ślimaczy Purebess

    OdpowiedzUsuń
  2. a na mnie marka Mizon w ogóle nie działa. : o nie mówię tu już nawet o ślimakach, ale o czymkolwiek. miałam już trzy różne produkty i jeszcze żaden nie zadziałał(co nie zmienia faktu,że uparcie będę testować dalej). cieszę się, że ampułka zadziałała. : 3

    OdpowiedzUsuń