czwartek, 9 maja 2013

"Musi być żółty i matujący i wytrzymywać cały dzień!" - recenzja Secret Key Snail+EGF Repairing BB Cream

Szukasz żółtego, matującego i trwałego kremu bb? Nie jesteś jedyna. Na Wizażu często koresponduję sobie z maniaczkami bebików i przeglądam tam wątki na ich temat. Z moich obserwacji wynika, że jakieś 80% wizażanek(jak nie więcej!) szuka takiego kremu i jeszcze nie znalazło ideału. Ja tymczasem zupełnie przypadkowo trafiłam na kosmetyk, który spełnia te wymagania. Zapraszam do recenzji Secret Key Snail+EGF Repairing BB Cream.


Kiedy dopiero zaczynałam wchodzić w świat azjatyckich kosmetyków, szukałam kremu, który oprócz niwelowania niedoskonałości naprawiałby mi skórę - spłycał pierwsze zmarszczki, odżywiał ją itd. Wiedziałam już, że wówczas najlepiej ponoć sprawdzają się kremy zawierający filtrat z wydzieliny ślimaka, który ma za zadanie goić rany, niwelować powoli blizny i pozbywać się zmarszczek. Wybór był spory, ale ja wówczas nie kupowałam jeszcze na eBay, ale na Pinkmelon, gdzie są narzucane spore marże(ale sam sklep mimo wszystko lubię i kiedyś zrobię posta na jego temat). Nie chciałam przepłacać w sytuacji, kiedy nie znam się zbyt dobrze, napisałam więc do pani Pauli, która owy sklep prowadzi, czy mogłaby mi jakiś krem doradzić. Przesłała mi listę kremów, a wieczorem dostałam jeszcze jednego maila o mniej więcej takiej treści: "Dodałam do oferty jeszcze jeden krem bb. Niech Pani zobaczy, myślę, że może się Pani spodobać. :)". I faktycznie, opis kremu idealnie pasował do szeregu wymagań, jakie mu narzuciłam:

"Regenerujący krem BB do twarzy. Zawiera dwa, niezwykle efektywne składniki: wyciąg z wydzieliny ślimaka oraz EGF(Epidermal Growth Factor) - komórkowy czynnik wzrostu. Wydzielina ślimacza wykazuje silne działanie lecznicze - pomaga zminimalizować widoczność blizn(np. w wyniku trądziku(, zmarszczek oraz redukuje niedoskonałości skórne. Liczne ekstrakty roślinne odżywiają skórę, a czynnik EGF pobudza metabolizm komórek, dzięki czemu skóra staje się bardziej promienna i odzyskuje zdrowy wygląd. Wzmaga naturalne procesy odnowy. Dobrze pokrywa skórę kamuflując nierównomierny koloryt, czy problemy skórne. Ekstrakt z kawioru nawilża oraz działa przeciwstarzeniowo."

Nie musiałam się długo zastanawiać. : D
Krem zakupiłam wtedy za 75zł(widzę, że teraz cena poszła w dół i można go tam kupić za 55zł) za pojemność 50ml. Na eBay jest dostępny od 9$ w górę. Czyli tani, jak barszcz. Secret Key ma całą gamę kosmetyków z tej serii, w tym  np. tonik, krem i żel, wszystkie w bardzo przystępnych cenach. Sama posiadam z tej serii jeszcze krem, o którym w nabliższym czasie również napiszę.
Kosmetyk otrzymałam w kartoniku, którego design był taki sam, jak tubka kremu i inne kosmetyki z tej serii - tubka, logo i nazwa brązowe, opis kremu złoty, reszta zaś biała. Oprócz tego ozdabiają je urocze ślimaczki. :)
Dziubek tubki bardzo mi się spodobał - nie "rzyga" sporą warstwą kremu, dokładnie kontrolujemy jego ilość. Sam krem na początku wydawał mi się beżowy(choć na zdjęciach dodanych przez Pinkmelon był on nawet lekko różowy), a po nałożeniu na buzię - szok. Żółtek! I to mi się w nim nie podobało - wolę prosiaczki. Prosiaczki niwelują mój osobisty żółty odcień skóry, który jest bardzo niezdrowy i trochę ziemisty, prawdopodobnie spowodowany paleniem papierosów. Ale wiem, że dziewczyny uwielbiają żółtki.
I drugi szok - ależ on matuje! Mój pierwszy, matujący bebik! Ojej! I to też mi się nie podobało. Nie lubię matu, bo jestem jedną z tych nielicznych osób, które mat postarza. A moja mieszana buzia mimo wszystko bardziej domaga się blasku. No ale dziewczyny(...)... ;)
No to odsprzedałam krem Monice, koleżance z klasy i kupiłam sobie 15ml "ślimakowego" Skin79. Secret Key miałam na sobie jeden dzień i opiszę moje spostrzeżenia, a także długie obserwacje buzi Moniki.

Moje spostrzeżenia(cera mieszana w kierunku suchej, wrażliwa, ze skłonnością do podrażnień oraz z wieloma popękanymi naczynkami, zwłaszcza na płatkach nosa(Chryste Panie. ;__;):

Krem ma średnie, wystarczające krycie. Kamufluje dobrze zaczerwienienia i nieźle dopasowuje się do koloru skóry. Wtapia się w buzię, nie tworzy smug, nie uwydatnia zmarszczek. Do większych niedoskonałości leci korektor. Matuje i trzyma się przez cały dzień bez pudru i bez poprawek. Po zmyciu skóra jest gładka. Nie podrażnił, nie uczulił, trochę robił dobrze.

Obserwacje buzi Moniki(cera tłusta, potrądzikowa z wieloma bliznami):

Jestem autentycznie od wrażeniem. Kryje tak samo, jak u mnie. Trzyma się u niej cały dzień w szkole(mamy 9 godzin we wtorek). Jeśli chodzi o mat, u niej jest już trochę gorzej - sebum się trochę przebija, ale powiem wam szczerze, że zauważyłam, iż nie jest to takie obrzydliwe sebum. Monika wygląda, jakby nałożyła na twarz bebik rozświetlający, czyli ma na buzi taki zdrowy blask. Czyli krem kontroluje wydzielanie sebum i pochłania tyle, ile trzeba. Trzeba podkreślić, że Monika nie używa pudru. Myślę, że jeśli macie cerę tłustą i pożądacie płaskiego matu przez cały dzień, wystarczy po prostu oprószyć buzię właśnie nim i voila. :) Nie warzy się, nie tworzy smug i nie wałkuje się. Zauważyłam też, że stan cery Moniki trochę się poprawił.

Monika stosuje krem od jakichś trzech miesięcy i jeszcze jej się nie skończył. Czyli jest wydajny. :)
Ale ma jeden minus, chociaż raczej do przełknięcia: nie posiada SPFu. Na to jednak da się machnąć ręką - można pod niego używać kremu nawilżającego posiadającego SPF, lub oprószać twarz pudrem z SPF. I po kłopocie.

Podsumowując:
+cena
+wydajność
+opakowanie
+konsystencja
+średnie krycie
+matuje
+uniwersalny odcień w kierunku żółci
+długotrwały
+skład
+poprawia stan cery
-brak SPF
Ogólna ocena: 4/5
Czy kupię ponownie: ja nie, bo nie potrzebuję, Monika powinna. :)
Komu polecam: osobom z cerą mieszaną i tłustą. 

Mam nadzieję, że ta recenzja zachęci was do przetestowania tego kremu. Na eBay są dostępne próbki. Dostałam dwie w prezencie przy zakupie kremu Secret Key i jedna z nich powędrowała w ramach gratisu do wymianki do wizażanki z Anglii. Ostatnio go przetestowała i napisała mi, że tak jej się spodobał, że chyba kupi pełnowymiarówkę. :) Wcześniej narzekała, że nie może znaleźć żadnego kremu bb, który właśnie byłby żółty, matowałby i wytrzymywałby cały dzień. Monika też jest zadowolona, tak więc myślę, że jeśli też szukacie takiego kremu, naprawdę warto spróbować. 
Do napisania! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz