To może jeszcze jeden post na dziś? Będzie krótko o jednym z rozsławionych przez Basię z Azjatyckiego Cukru żelu do włosów - Liese Designing Jelly IV Move & Flow.
Żelek ten jest chyba najmniej popularny ze wszystkich. Jest jeszcze wersja I Tidy Straight(wygładzająca), II Swing Wave(tworząca subtelne fale), III Nuance Make(dodająca objętości) i...jeszcze jeden. No właśnie. Na wszystkich reklamach widzicie cztery żelki, które już wymieniłam:
Jest jeszcze jeden - Multi Accent. Kiedy go zobaczyłam, myślałam na początku, że to podróbka, ale tak mi się spodobało jego czerwono - czarne opakowanie(z czego w przeciwieństwie do innych żelków to nakrycie było kolorowe!), że aż weszłam na oficjalną stronę Kao i sprawdziłam go. I istnieje naprawdę - nie jest on dostępny w sprzedaży w kilku krajach, stąd brak go na reklamach żelków. Kupiłam go i napiszę o nim w kolejnej notce, dziś skupimy się na Move & Flow.
Ma on za zadanie podkreślić fryzurę, szczególnie końcówki.
Produkt ten zakupiłam na eBay i zapłaciłam za niego około 14$. I teraz UWAGA! Jeśli zamierzasz kupić JAKIEKOLWIEK azjatyckie produkty do włosów(tych marek, które słyną z genialnych tego typu kosmetyków, m. in. właśnie Liese, Shiseido itd.) na eBay, bądź bardzo czujna! Większość sprzedawców pochodzi z Tajwanu, Hong Kongu i Tajlandii i BARDZO ŁATWO jest trafić na PODRÓBKĘ! CZYTAJ KOMENTARZE WYSTAWIONE PRZEZ INNYCH UŻYTKOWNIKÓW, ZWŁASZCZA TE NEGATYWNE!
Mi udało się kupić oryginały, ale zanim do mnie doszły(a doszły na szczęście szybko) zdążyłam się najeść sporo stresu. Wróćmy jednak do tematu.
Przyszedł do mnie w markowym opakowaniu. Z przodu spoglądała na nas ta sama modelka, którą widzicie na zdjęciu, z tyłu zaś same krzaczki jak używać i skład, na szczęście do odczytania.
Sam żelek wygląda jak więększa wersja lakieru do paznokci.
Jego konsystencja jest właśnie żelowa, trochę lejąca się. Jest przezroczysty. Pachnie jak klasyczny produkt do włosów.
Wybrałam go, ponieważ mam krótkie włosy(do połowy szyi) i chciałabym, aby końcówki wywijały się mocno na zewnątrz, tak jak u pani na zdjęciu. I jak je suszę układam je właśnie w ten sposób, ale efekt nie jest aż tak spektakularny. Ten żel wydał mi się zatem idealny.
Jak nakładam? Wyciskam jedną pompkę(dokładnie taka ilość, jaką wypluwa mi wystarczy) i wmasowuję we włosy, skupiając się na końcówkach. Efekt jest super- fryzura się unosi, najbardziej właśnie końcówki i całość wygląda rewelacyjnie, żel nadaje im mocny, trójwymiarowy efekt. Tylko po użyciu trzeba umyć ręce, bo mogą się trochę lepić.
Nie skleja włosów(chyba, że nałoży się go za dużo, ale to nie powinno nikogo zdziwić), jest niewidoczny i nie obciąża. Efekt uniesienia nie utrzymuje się cały dzień(no ale jak ma się utrzymywać, włosy trzeba przeczesać co kilka godzin, dodatkowo dochodzi do tego wiatr i te sprawy), ale reszta pozostaje cały czas taka sama, końcówki są wciąż podwinięte.
Jest całkiem wydajny, jak na swoje 75ml - używam go codziennie już dwa miesiące i myślę, że na jakieś trzy tygodnie powinien mi jeszcze wystarczyć.
Nie wysusza włosów. :)
Minusem jest cena - jak dla mnie mogłaby być mimo wszystko o jakieś 3-4$ niższa, ale nie można mieć wszystkiego.
Podsumowując:
+działanie
+nie skleja i nie obciąża włosów
+konsystencja
+opakowanie
+wydajność
+nie wysusza
+/-łatwo można trafić na podróbkę
-cena
Czy kupię ponownie: tak, ale na razie chciałabym jeszcze wypróbować jego białego brata, czyli Swing Wave.
Komu polecam: osobom z krótkimi włosami, tudzież włosami średniej długości. Myślę, że przy długich i bardzo długich włosach może się nie sprawdzić.
Swoją drogą, w dwa dni zyskałam pierwszych, trzech obserwatorów. Bardzo się cieszę, że podoba wam się mój blog. :) Pozdrawiam Was cieplutko, do następnego postu, który napiszę najprawdopodobniej w poniedziałek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz