Dzisiaj recenzja mojego pierwszego "wężowego" kremu z najsilniejszym rozkurczającym mięśnie peptydem, czyli Multi-4 Syn® - Ake Cream marki Purebess.
Krem ten zakupiłam na eBay za niecałe 10$. To naprawdę śmieszna cena za krem zawierający syn - ake. Skuszona pojawiającymi się co rusz prośbami na Wizażu o "rozebranie" tego kremu postanowiłam sama go nabyć, tym bardziej, że o ile zainteresowanie jest ogromne, to w internecie nie natknęłam się na praktycznie żadną jego recenzję.
Syn - ake nie jest oczywiście prawdziwym jadem węża - jest to składnik syntetyczny mający imitować jego działanie. Jego zadaniem jest natychmiastowe rozkurczenie mięśni i dość szybka eliminacja zmarszczek. Gdzieś wyczytałam, że ten peptyd ma zastępować botox. Możemy używać go w sposób ciągły - nie zmniejszy to jego działania. Pierwsze efekty przy codziennym stosowaniu można zauważyć po 20-28 dniach, w zależności od tego, który krem zawierający owy peptyd wybierzecie.
Jestem bardzo, BARDZO sceptycznie nastawiona do tego typu kosmetyków. Spłycenie zmarszczek? Lifting? Ha! I co jeszcze?
Od roku zmagam się ze zmarszczkami pod oczami i bruzdami nosowo - wargowymi. Nie są one jakichś ekstremalnych rozmiarów, ale przeszkadzają mi i jeśli mam zaniżenie samooceny, to jest to głównie ich wina. Zaczęłam się nawet poważnie zastanawiać nad wypełnieniem tego draństwa kwasem hialuronowym, ale jego cena mnie jeszcze odstrasza(choć powoli się z nią oswajam). W związku z tym postanowiłam spróbować tego "cudu". Na pierwszy ogień poszedł krem Purebess - tani, 50ml, popularny(pewnie dlatego, że tani). Zobaczymy.
Tak.
Kupiłam. Spróbowałam.
I zwariowałam.
Przejdźmy zatem do recenzji...
Kosmetyk przyszedł do mnie w firmowym kartoniku którego design był identyczny, jak sama tubka, czyli biel z dwoma czarnymi paskami z logiem marki, nazwą produktu, jego opisem i krzaczkami. Klasyka. Tubka jest długa i raczej niepraktyczna: stawiamy ją nakrętką do dołu, następnego dnia myjemy rączki, odkręcamy nakrętkę i bakterie z blatu przechodzą na nasze rączki, które znowu trzeba umyć, jeśli nie chcemy przenieść ich na buzię. Ja osobiście kicham na bakterię, nawet dołączone do dużej ilości kosmetyków szpachelki mnie nie przekonują, ponieważ tak, czy inaczej bakterie osiądą także na nich. No ale są też ludzie, którzy mają bzika na tym punkcie, więc przestrzegam: odkręcajcie tubkę, zanim umyjecie ręce. ;)
Ale dziubek wydziela nam dokładnie taką ilość kremu, jaką chcemy nałożyć na twarz, nigdy nie zdarzyło mi się, żeby wylała się z niego "nadprogramowa" ilość.
Produkt ma przyjemną, kremową konsystencję, przepięknie pachnie(trochę kwiatowo, trochę pudrowo) i ma biały kolor. Bardzo łatwo rozprowadzić do na buzi. Możemy go jeszcze przyklepać, żeby lepiej się wchłonął.
Używam go na noc i pod makijaż, z tą różnicą, że na noc nakładam dwie warstwy - jedną cienką, którą dodatkowo wklepuję, drugą trochę grubszą, z którą już nie robię nic, a na dzień tylko tą cienką z wklepywaniem.
Kosmetyk wchłania się dosyć szybko po jednej warstwie - na początku na buzi mamy mat, później jakby z nas wypływał i j jest na twarzy typowy dla takich kremów blask(blask. Nie błysk, bo krem nie jest tłusty!). Nie lepi się. I za to plus, bo moją zmorą są właśnie te obrzydliwe, klejące się kremiszcza, których wchłanianie trwa godzinami.
A jak z działaniem?
Krem stosuję dwa razy dziennie od dwóch tygodni. Wcześniej tylko na noc.
DZIAŁA.
Zmarszczki są nadal widoczne, ale już mniej i nie rzucają się w oczy, a cała twarz wygląda po prostu nieziemsko! Jest ślicznie wygładzona i jakby bardziej promienna - młodsza.
Oprócz tego krem świetnie nawilża, suche skórki to już przeszłość. Regeneruje również inne rzeczy, niż zmarszczki, mianowicie pory i blizny. Zwęża je. Nie wiem, czy jakoś rewelacyjnie, bo z tym akurat mam niewielki kłopot, ale skoro ja to zauważyłam, to coś w tym musi być. I wyprysk pod skronią jest o dwa, lub trzy tony jaśniejszy.
Koi skórę. Po raz pierwszy nałożyłam go na podrażnioną ciągłym wyciskaniem buzię - na początek lekko uszczypnął, później ją wyciszył i zrehabilitował.
Średnio u niego z wydajnością - krem stosuję od miesiąca i myślę, że za dwa tygodnie już go nie będzie. Ale za taką cenę i takie działanie mogę mu to wybaczyć, tym bardziej, że półtora miesiąca to nie najgorszy wynik, więc ciężko mi stwierdzić, czy to jednak minus, czy plus.
Podsumowując:
+działanie
+cena
+konsystencja
+/-wydajność
-opakowanie
Czy kupię ponownie: tak!
Komu polecam: wszystkim, którzy chcą nawilżenia, zregenerowania i odmłodzenia trochę twarzy. :)
W tym miesiącu planuję kupić kolejnego "węża", również popularnego, mianowicie marki Mizon. W recenzjach jest bardzo chwalony, jestem ciekawa, czy zadziała silniej, niż Purebess(którego żel ze ślimakiem też nabędę). W czerwcu także do terrarium dołączą kolejne "węże", które kuszą mnie od dawna.
Syn - ake na stałe wprowadzam do swojej pielęgnacji. W przeciwieństwie do śluzu ślimaka, działa on bardzo szybko i jest to teraz mój ulubieniec jeśli chodzi o składniki kosmetyczne. :)
hej :)
OdpowiedzUsuńnawet nie wiesz jak się cieszę, że natknęłam się na Twoją recenzję! :) obecnie jestem na ślimaku Mizona - i repair 90% i recovery 70% - i niestety nie wydają się na mnie działać :/ a mam i zmarszczki i trądzik i już sama nie wiem czego się chwytać, bo ślimak teoretycznie powinien pomóc wygoić jedno i wygładzić drugie. Piszesz o wyprysku - czy wobec tego Syn-Ake ma jakieś konkretne oddziaływanie na trądzik? Chodzi mi głównie o to czy nie szkodzi, bo na to że cokolwiek pomoże straciłam już nadzieję :P i btw. jak się sprawdził wąż Mizona?
Pozdrawiam! :)
Jakieś tam działanie na wypryski ma. :) Oprócz "wyprasowania" ten krem ma również odżywiać - nie wiem, jak inne kremy z syn - ake, choć jestem skłonna zaryzykować stwierdzenie, że zapewne większość. Purebessa Ci jak najbardziej polecam, miałam teraz porównanie z tym Mizonem i powiem tak...co naprawił Purebess, to Mizon zniszczył. Krem w ogóle na mnie nie zadziałał. : | Ale testuj, wiele blogerek wręcz rozpływa się nad "mizońskim" działaniem, może to tylko moja buzia taka nieogarnięta jest. : o
UsuńPozdrawiam cieplutko. : 3
Witam, czy mogłabyś mi podać nazwę sprzedawcy z ebay i za ile kupiłaś? Bo ja ostatnio kupiłam chyba podróbkę(patrząc pod światło na opakowanie było zapełnione kremem ok3/4 tubki oraz nie ma literki "G" w wyrazie EGF na środku opakowania a na dole jest)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Ola
Witam, Olu. :) Nie pamiętam już, od jakiego sprzedawcy kupiłam ten krem, ale widzę, że mój zaufany sprzedawca ma go w swojej ofercie. Jego nick na eBay to love-youl i krem kosztuje u niego 8.99$(i dokładnie tyle za ten krem zapłaciłam). Podałabyś nick sprzedawcy od którego dostałaś podróbkę? Nie chcę się na niego natknąć w przyszłości. : |
UsuńPozdrawiam : >
Oto nick- clovernetkr (ma 100% ocen pozytywnych). Link do aukcji:
OdpowiedzUsuńhttp://www.ebay.pl/itm/290887988569?ssPageName=STRK:MEWNX:IT&_trksid=p3984.m1439.l2649
Niestety zorientowałam się, że to podróbka dopiero dzisiaj, jeszcze nie zaczęłam używać kremu.
Teraz spojrzałam na aukcje i na zdjęciu jest "G". Więc dlaczego na moim nie ma?
Niepokoi mnie także sprawa, że przeglądałam wszystkie aukcje na ebay z tym kremem i prawie wszystkie gdzie jest zdjęcie real kremu - też nie mają literki "G" oraz maja podobny numer seryjny EZND077(mój także ma!).
Co o tym sądzisz? Może to seria u Producenta wyszła wadliwa?
Ola
Ps. Właśnie spojrzałam i u mnie na przedniej stronie tubki na zgrzewie jest numer serii a na tylniej jest data przydatności a na zdjęciach :
http://www.ebay.pl/itm/221176535896?ssPageName=STRK:MEWAX:IT&_trksid=p3984.m1423.l2649
http://www.ebay.pl/itm/221212324249?ssPageName=STRK:MEWAX:IT&_trksid=p3984.m1423.l2648
oraz na aukcji mojej także.
Hmm...ale chodzi Ci o ten mały napis pod "Natural Cosmetic Science", tak? Podaj mi proszę aukcje na których nie ma tego "G"...to ciekawe, ale myślę, że jeśli są one u sprzedawców z dużą ilością komentarzy i ze ZNACZNĄ przewagą pozytywnych, a w negatywach nie ma nic o fejkach(ew. jak są, to jest ich nieznaczna ilość, np. 2/20), to wszystko powinno być okej i całkiem prawdopodobne, że coś skisło producentowi podczas tej serii, tak jak mówisz. : D Dobrze by było, gdybyś przesłała mi też zdjęcia, jak wygląda krem, jaka jest jego konsystencja i opisała zapach.
OdpowiedzUsuńOk
OdpowiedzUsuńWięc tak:
1. Na tych aukcjach(znalazłam łącznie ok 4) jest real foto z datą produkcji/przydatności na przedniej stronie tubki oraz jest literka "G" w słowie EGF (nad czarnym paskiem z napisem Purebess jest napisane
NAtural Cosmetic Science
SYN-AKE & E F & Nutrition
Mouisturize & Regeneration
i tam nie ma G w wyrazie EGF)
http://www.ebay.pl/itm/221212324249?ssPageName=STRK:MEWAX:IT&_trksid=p3984.m1423.l2648
http://www.ebay.pl/itm/221212324249?ssPageName=STRK:MEWAX:IT&_trksid=p3984.m1423.l2648
2. Na reszcie aukcji jest bez "G" i numer seryjny EZND077(lub z końcówką 77) na przodzie.
http://www.ebay.pl/itm/PUREBESS-Multi-4-Syn-ake-Cream-50g-Anti-Wrinkle-Snake-Venom-Cream-SYN-AKE-4-/300915754089?pt=US_Skin_Care&hash=item460ffa0469&_uhb=1
http://www.ebay.pl/itm/PUREBESS-Multi-4-Syn-Ake-Cream-50g-Snake-Venom-Cream-SYN-AKE-4-contained-/140941873455?pt=AU_Face_Care&hash=item20d0ca512f&_uhb=1
i na wielu aukcjach jest właśnie tak.
3.
Zrobiłam zdjęcia ale aparat nie chciał współpracować :(
Zapach piękny różano-kwiatowy, krem gęsty nie spływa z ręki, biały, a tubka wygląda identycznie jak na zdjęciach z punktu 2. Posmarowałam połowę twarzy-krem się wchłonął pozostawiając lekki film, buzia mięciutka w dotyku, ma poblask zdrowej skóry.
Tak sobie pomyślałam, że może producent zmienił szatę graficzną lub był błąd w druku opakowania.
A opakowanie Twojego kremu ma literkę G oraz numer produkcji z przodu?
Ola
Napisałam do Ciebie, bo chciałam kupić dla mojej znajomej (dolar mocno spadł:))
OdpowiedzUsuńChciałam kupić na tej aukcji:
http://www.ebay.pl/itm/Purebess-Multi-4-Syn-ake-Cream-50gx3Tube-150g-Anti-Wrinkle-Snake-Venom-Cream-/130749581575?pt=US_Skin_Care&hash=item1e71484907&_uhb=1
lub na tej:
http://www.ebay.pl/itm/1-1-1-1-Purebess-3-Multi-4-Syn-Ake-Cream-50ml-1-Snail-School-Gel-Free-Shipping-/130950252944?pt=US_Skin_Care&hash=item1e7d3e4990&_uhb=1
ale obydwie należą do grupy bez "G" i numer seryjny partii.
Ola
Na moim kremie ewidentnie widać literkę G. Ale skoro tyle tych kremów bez tego nieszczęsnego "G", to myślę, że nie warto się tym przejmować, tym bardziej, że zapach kremu, jego konsystencja i efekt ogólny na buzi, który mi opisałaś pokrywa się z tym, jak powinien zachowywać się oryginał. Na pewno coś im nie wyszło przy tych opakowaniach po prostu. :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że do Ciebie trafiłam, bo właśnie szukam czegoś co pomogłoby mi choć trochę wygładzić moją zmarszczkę na czole.
OdpowiedzUsuńPolecisz coś na blizny potrądzikowe? Szukam od dawna azjatyckich kremów, które sobie z tym poradzą..